Sam fakt, że zaczynam o tym myśleć i o tym mówić, to już dużo. Jestem z tego dumna, że chcę zadbać o siebie, rozwinąć swój potencjał, zwiększyć komfort mojego życia. Teraz pozostaje wdrożyć poniższe kroki, aby zbudować pewność siebie.
Ustalam cel. Chcę być pewną siebie!
Ale co to dla mnie oznacza? Wdrażam skalę (od 1 do 10), gdzie 1 oznacza totalny brak pewności siebie, 10 kompletną pewność siebie w każdej sytuacji.
- Gdzie jestem? Dzisiaj jestem tu: wybieram punkt na skali pewności siebie: 1-10.
- Możesz zrobić test na pewność siebie
- Co dla mnie to oznacza? Co teraz czuję?
- Za 6 miesięcy chcę być tu: wybieram punkt na skali pewności siebie: 1-10.
- Po czym poznam, że tam jestem?
- Jak się wówczas będę czuła?
- Ile czasu sobie daję na uwierzenie w siebie? (ustalam konkretną datę)
- Czy jest to dla mnie atrakcyjny cel?
- Czy jest to realny cel?
- Co się stanie, jeśli osiągnę swój cel?
- Co się nie stanie, jeśli osiągnę swój cel?
- Co się stanie, jeśli nie osiągnę swojego celu?
- Co się nie stanie, jeśli nie osiągnę swojego celu?
Pierwsze kroki, aby uwierzyć w siebie
- Analizuję moje siły, mocne strony.
To z nich będę czerpać, aby budować pewność siebie. Kluczowym elementem w budowaniu własnej wartości jest weryfikacja tego, co mnie wewnętrznie wesprze w jej wzmacnianiu. Muszę wiedzieć, z czego mogę czerpać, co wykorzystać, co działa. Przypominam sobie sytuację, w której udało mi się wykorzystać moją pewność siebie i efekty, jakie to przyniosło. Jak się wtedy zachowywałam?
- Analizuję również swoje słabości, słabe strony.
To je muszę zdiagnozować, aby realnie wiedzieć, z czym się mierzę. Tak samo jak w przypadku silnych stron muszę zweryfikować, co u mnie nie działa. W jakich sytuacjach słabe strony powodują, że brak mi pewności siebie. Co jest powodem tego, że tak się dzieje? Nad czym mogę pracować?
Pamiętaj! Słabe strony muszą być określone, żeby można było je wykorzystać jako atuty. Jesteś gotowa na zmianę!
- Zagrożenia. Co może negatywnie wpłynąć na realizację mojego celu?
Przeciwności zawsze mogą się pojawić. Mogą to być czynniki zewnętrzne (zmiana pracy, przełożonego, kryzys w związku etc), jak również wewnętrzne (umniejszanie sobie , krytykowanie się, poczucie bezsilności, nuda, lenistwo etc). Zdiagnozuję te zagrożenia, żeby przygotować się na zwycięskie przebrnięcie przez nie. Nie przeszkodzi mi to w budowaniu pewności siebie.
- Stosuję narzędzia pracy z krytykiem wewnętrznym.
Zauważaj, rozmawiaj, selekcjonuj. Zauważam moment, w którym zaczyna do mnie mówić. Zaczynam z nim rozmawiać, by zrozumieć, co chce mi przekazać, o co tak naprawdę mu chodzi, czy dobrze interpretuję jego słowa. W końcu selekcjonuję to, co mówi – część przyjmuję, co może mnie zmotywować i popchnąć do działania, odrzucam to, co mnie demotywuje i zatrzymuje moje działania.
Pamiętaj! Wewnętrzny krytyk, to nie Ty. To tylko Twój mózg ostrzega Cię przed niebezpieczeństwem. Możesz czuć się bezpieczna!
- Kto może mnie wesprzeć w tym działaniu?
Wdrażam bliską i zaufaną osobę lub grupę ludzi w mój plan. Liczę na to, że będzie przy mnie, w chwilach słabości mnie wesprze, pomoże się podnieść, gdy ciężar dnia codziennego mnie przytłoczy. Będę też od niej odbijała myśli, emocje, wnioski, które pojawią się w procesie realizacji celu. Pamiętaj! Nawet jeśli czujesz się samotnie, zawsze możesz głębiej przyjrzeć się osobom, które Cię otaczają. Wśród nich możesz znaleźć kogoś, kto Ci pomoże!
- Co zrobię, jak pojawią się wątpliwości?
Jak będę walczyć, by moje wymówki mnie nie pokonały? Zweryfikuję cały wachlarz wymówek, które stosowałam przez całe życie. „Jutro, bo dzisiaj mam gorszy dzień”, „Dzisiaj odpuszczę, ale jutro to..”, ‘Zaczynam od poniedziałku”, „Dzisiaj nie mam siły” etc. O jakże znajomo to brzmi. Zapisuję jak najwięcej wymówek i konkretnych sytuacji, w których najczęściej je stosowałam. Dzięki temu będę w stanie je zaadresować, będąc szczera sama przed sobą.
Czas na pewność siebie. Ćwiczenia.
Wdrażam w życie Komunikat JA, zamiast Komunikatu TY.
Stosuję model komunikacji bezpośredniej, mówię o swoich potrzebach, oczekiwaniach, odczuciach, radościach oraz problemach. Dzięki temu, nie buduję konfliktu komunikacyjnego, a jednocześnie unikam sytuacji, w której druga strona musi się domyślać o co mi chodzi.
Komunikacja moich potrzeb to początek do zmiany. Do zmiany w postrzeganiu moich potrzeb przez innych, do mówienia o tym, na czym mi naprawdę zależy, czego pragnę, a co mi przeszkadza i co mnie uwiera. To początek do bycia spójnym i szczerym wobec siebie samej, a zarazem otwarcie na drugiego człowieka i danie mu szansy poznania i zrozumienia mnie. W sumie to nie potrafię zliczyć, ile razy usłyszałam pytanie: „O co Ci tak naprawdę chodzi?”. Przecież nawet najbliżsi nie wiedzą, co tak naprawdę dzieje się w mojej głowie. Tylko ja to wiem, oni mogą się tylko domyślać. Natomiast nie każdy chce się domyślać, nie każdy potrafi i nigdy na 100% nie będzie pewny, o co mi chodzi.
Ile razy poczułam irytację tym, że mój partner nie domyślił się, że jestem sfrustrowana zmęczeniem, które mnie dopadło po tygodniu ciężkiej pracy i załatwiania wszystkich domowych tematów z uśmiechem na twarzy. Przyznaję się przed sobą – wiele razy, których nie byłabym w stanie zliczyć. Ok, ale obawiam się o reakcje ludzi na taką zmianę. Nie wiem czy są gotowi. Co sobie o mnie pomyślą? Ich reakcja będzie na pewno negatywna! Powiedzą, że się panoszę, zadzieram nosa i jestem egoistką.
Dużo tych obaw, a zarazem jakże zakorzenionych przekonań w mojej głowie. Skąd to wszystko wiem? Czy kiedykolwiek próbowałam otwarcie komunikować się? Co to w ogóle oznacza, że komunikuję się skutecznie?
Jeśli nie stosuję komunikatu typu JA, to prawdopodobnie wdrożyłam w życie nieświadomie komunikat typu TY. Co to oznacza?
Nie mniej, nie więcej jak to, że w komunikacji z drugą osobą skupiłam się głównie na nieodpowiednich zachowaniach drugiej osoby, przyjmując mocno oskarżycielski i oceniający ton. To najczęściej powodowało blokadę po drugiej stronie, było też drogą do tworzenia niepotrzebnych napięć lub wywoływania konfliktów. Robiłam to, ponieważ unikałam mówienia tego, co tak naprawdę czuję, czego potrzebuję w danej sytuacji. Bałam się wziąć odpowiedzialność za swoje słowa, czyny, a także emocje oraz potrzeby.
Skuteczna komunikacja polega natomiast na opisywaniu rzeczywistości z użyciem komunikatu JA. W takiej sytuacji jestem w stanie opowiedzieć o swojej reakcji, zachowaniu, emocji, które się pojawiły we mnie w wyniku określonego zachowania drugiej osoby.
Zaczynam mówić „nie”. Asertywność do podstawa w budowaniu mojej pewności siebie.
Skuteczne odmawianie to sztuka. Zwłaszcza gdy mam z tym problem, gdy chcę uniknąć konfliktu, gdzie chcę ustrzec się przed konsekwencjami, boję się reakcji drugiej osoby. Ale jak to zrobić? Zacznę od tego, żeby uświadomić sobie, ile czasu potrafię stracić w sytuacjach, gdzie nie mówię nie. „Bez Ciebie ten projekt się nie uda”, „Tylko Ty możesz ugotować smaczniejszy obiad” albo „Jesteś najlepsza do tego zadania”– ile razy to słyszałam i za każdym razem wchodziłam w realizację zadania, które nie przynosiło mi przyjemności, wręcz złościło mnie to, że dałam się po raz kolejny zmanipulować, nawet w momencie, gdzie mój wewnętrzny głos krzyczał „Nie rób tego”, „Przeznacz czas na coś innego”, ale usta milczały. A przecież nie muszę się czuć winna, gorsza, niewystarczająca, jeśli powiem „nie”. Docenię siebie, dam znać odbiorcy, co się ze mną dzieje, a być może nawet dam szansę komuś innemu na jego rozwój.
Daję sobie przyzwolenie na popełnianie błędów.
Nie traktuję ich jednak jako życiowej porażki, nie wpływa to na moją pewność siebie i poczucie własnej wartości, a raczej jako lekcję, z której mogę się czegoś nauczyć na przyszłość. Błąd to nie koniec świata. Nie próbuję użalać się nad sobą w momencie, gdy go popełnię. Nie chcę sobie dawać pola do tworzenia kolejnych wymówek. Przyjmuję informację o błędzie, przyjmuję jego konsekwencje. Podchodzę z wdzięcznością do tego, co mnie spotkało. W końcu to oznaka tego, że zaczęłam działać. Dzięki temu wyniosłam coś dla siebie.
Zaczynam rozmawiać o swoich emocjach – zarówno w domu, jak i w pracy.
Analizuję, to co się ze mną dzieje w różnych sytuacjach. Sprawdzam, jakie oznaki daje moje ciało (jaki mam typ oddechu, gdzie w ciele czuję poszczególne emocje, jak reagują poszczególne części mojego ciała). Pamiętam, że emocja to nie fakt. Emocja jest reakcją mojego ciała, pojawiającą się po interpretacji przez mój mózg konkretnej sytuacji. Dogłębna analiza emocji, moich interpretacji sytuacji, które je wywołują, daje mi bazę do tego, by lepiej je zrozumieć i poznać siebie oraz ograniczyć niekontrolowanie pojawiające się emocje.
Wprowadzam nawyki do mojego życia.
Systematyczność buduje filar pewności siebie.
Planowanie dnia, aktywność fizyczna, udział w wydarzeniach kulturalnych, czytanie książek, aktywności z moim dzieckiem, statusy z podwładnymi etc. – to elementy, które zaczynam kotwiczyć w każdym dniu/tygodniu/miesiącu. Weryfikuję z tygodnia na tydzień poziom realizacji założeń, sprawdzając jednocześnie czy jest coś, co stanowi barierę w systematyczności. Kolejno eliminuję każdą z barier bądź redefiniuję nawyk, który chcę pielęgnować. Dbam o codzienną motywację.
Planuję kolejne dni. Dzięki temu mniej rzeczy mnie zaskakuje, co pozwala mi się skupić na tym, co ważne i osiągać kolejne cele.
Planowanie zaczynam od weryfikacji czekających na mnie zadań w podziale: ważne pilne, ważne niepilne, ważne niepilne, nieważne niepilne. Co mi to daje? Mam pewność, że nic mi nie umyka, czegoś nie omijam i nawet jak wpadają ad hoc’owe zadania jestem na to przygotowana i także potrafię je skutecznie zaklasyfikować. To daje mi poczuje spokoju na co dzień, poczucie, że kontroluję swoje życie.
Zaczynam dostrzegać swoje małe i duże sukcesy. Doceniam je. Nagradzam się za nie.
Na początek weryfikuję definicję sukcesu – nie musi to być spektakularne osiągnięcie, poprzez które np. otrzymuję awans w pracy. Rejestruję i przyjmuję definicje każdego wydarzenia, doświadczenia w moim życiu, gdzie poczułam, że coś mi się udało. To może być użycie wiertarki, aby powiesić mój ukochany obraz na ścianie, może być załatwienie sprawy urzędowej, która spędzała mi sen z powiek, a może być też to, że w ponownie po kolejnym tygodniu zrealizowałam swój cel 3 treningów w tygodniu. Kolejno zauważam małe i duże sukcesy. Podchodzę do nich z docenieniem siebie, z wdzięcznością dla siebie, że udało się je osiągnąć. Planuje też małe nagrody (dobre słowo do siebie samej, przyjemność, która daje mi radość i wzmacnia poczucie mojego komfortu życiowego etc.).
Planuję wystąpienia publiczne – zarówno w pracy, jak i w domu, wśród znajomych lub nieznajomych.
Przygotowuje plan wypowiedzi. Może to być wystąpienie w pracy, w sytuacji biznesowej, ale także przed znajomymi bądź w domu przed rodziną. Temat jest dowolny, ważne, że chcę przygotować konkretne punkty, które muszą wybrzmieć podczas przemowy. Powtarzam sobie: „Jesteś przygotowana, znasz się na tym, jesteś pewna siebie, możesz wszystko, to Twój czas, pamiętaj o tym !”. Ćwiczę w ten sposób przełamywanie barier przed przemawianiem.
Na koniec, przypominam sobie każdego dnia o tym, że:
- Jestem wdzięczna za każde doświadczenie w moim życiu. Zarówno to dobre, jak i złe. Każde doświadczenie buduje mnie jako osobę.
- Analizuję to, co spotyka mnie w życiu i podchodzę do każdego doświadczenia z pokorą, wdzięcznością, wyrozumiałością dla siebie i swoich słabości. To mi daje poczucie zagłębienia się w siebie, spokoju, pogodzenia ze sobą oraz spełnienia.
Teraz już wiem, co mogę zrobić dla siebie, aby zbudować pewność siebie. Zaczynam działać już dziś, jestem do tego zmotywowana!
Trzymam za siebie kciuki, aby osiągnąć swój cel!
Zrób test na pewność siebie
Dzięki odpowiedzi na 30 pytań, lepiej poznasz schematy, które Tobą rządzą.